×
Tytuł:
W szklanej klatceOryginalny tytuł:
Tras el cristal- Gatunek: Horror / Psychologiczny
- Rok produkcji: 1986
„Historia zbrodniarza wojennego i pedofila, który wykorzystał seksualnie i zabił kilkadziesiąt dzieci w obozach koncentracyjnych podczas II Wojny Światowej. Akcja filmu toczy się kilkanaście lat po zakończeniu wojny. Klaus, były nazistowski oprawca, obecnie ukrywa się w Hiszpanii nigdy nie wychodząc ze swego domu, a wszystkim zajmują się jego żona i gosposia. Jest zresztą poważnie chory, a przy życiu utrzymuje go 'szklana klatka’, specjalne urządzenie kontrolujące za niego oddech. Pewnego dnia w jego domu pojawia się nowy młody pielęgniarz, Angelo, który jak się okazuje zna całą prawdę o mrocznej przeszłości Klausa i ma wobec niego swoje własne plany…”
„In A Glass Cage” jest filmem co do którego mam trochę mieszane uczucia… Jest to historia rodziny żyjącej na wygnaniu w ponurym, stojącym na uboczu domu. Rodzina składa się z żony, córki i sparaliżowanego po samobójczej próbie męża, który jest zamknięty w szklanej machinie, służącej do podtrzymywania go przy życiu. Z retrospekcji dowiadujemy się, że mężczyzna w czasie wojny „pracował” dla III Rzeszy dokonując eksperymentów medycznych na dzieciach w obozach zagłady. Był także pedofilem i mordercą dzieci… Któregoś dnia w domu pojawia się młody mężczyzna Angelo, twierdzący że jest pielęgniarzem i oferujący swoją pomoc przy kalekim mężczyźnie. Bardzo szybko małżonka rozszyfrowuje młodzieńca, że ten nie ma żadnego przeszkolenia medycznego, ale podtrzymywany przy życiu mężczyzna upiera się, by to właśnie Angelo się nim opiekował… Wydaje się, że życiowe drogi obu mężczyzna już się kiedyś przecięły. Czyżby przeszłość upomniała się o nazistowskiego zbrodniarza?
Przyznam, że „In A Glass Cage” jest bardzo trudnym filmem i raczej można go zaklasyfikować do nurtu horroru psychologicznego. Porusza on bardzo drastyczny i mało popularny temat jakim jest molestowanie oraz zabijanie dzieci. Akcja toczy się bardzo wolno i większości jest to psychologiczna rozgrywka pomiędzy czwórką bohaterów, ale aktorstwo stoi tu na najwyższym poziomie (bardzo realistycznie odgrywane role, także te dziecięce). Obraz nie jest zalewany hektolitrami krwi (chociaż reżyser zafundował nam widok kilku okrutnych morderstw na dzieciach), bo większość opiera się na retrospekcjach z przeszłości kalekiego mężczyzny (czytanie jego pamiętnika), które są czasami jednak sto razy bardziej sugestywne niż największa wizualna jatka, ponieważ pozostawiają całe pole do popisu dla wyobraźni, która przecież nie zna granic…
Czy więc ten hiszpański horror jest doskonałym przedstawicielem swojego gatunku? Trudne pytanie… Z jednej strony z pewnością jest to film co najmniej dobry lub nawet bardzo dobry, ponieważ jego seans jest jak kąpiel w ścieku – zostaje z nami na długo po skończonej projekcji i cały czas kołacze się gdzieś po głowie (może się podobać lub nie, ale ciężko przejść koło niego obojętnie). Z drugiej jednak strony nie jest to chyba film do którego chciałbym kiedyś wrócić, a już sam ten fakt nie pozwala mi wystawić mu najwyższej noty. Myślę, że warto zobaczyć „In A Glass Cage” chociażby ze względu na poruszane, mało popularne w kinematografii tematy, oraz bardzo sprawną realizację filmu (typowy niski budżet – mało lokalizacji, niewielu bohaterów, ale sam efekt – miażdżący). Poza tym reżyser po raz kolejny udowadnia widzowi, że najbardziej przerażające zło, to nie demony, wampiry czy inne wilkołaki, ale mrok tkwiący w ludzkiej duszy i to do czego jest zdolny jeden człowiek wobec drugiego, wyłącznie dla zaspokojenia swoich chorych fantazji. W swojej wymowie – przerażający i na długo zapadający w pamięć obraz… Moja ocena: 7,5/10.
„In A Glass Cage” jest filmem co do którego mam trochę mieszane uczucia… Jest to historia rodziny żyjącej na wygnaniu w ponurym, stojącym na uboczu domu. Rodzina składa się z żony, córki i sparaliżowanego po samobójczej próbie męża, który jest zamknięty w szklanej machinie, służącej do podtrzymywania go przy życiu. Z retrospekcji dowiadujemy się, że mężczyzna w czasie wojny „pracował” dla III Rzeszy dokonując eksperymentów medycznych na dzieciach w obozach zagłady. Był także pedofilem i mordercą dzieci… Któregoś dnia w domu pojawia się młody mężczyzna Angelo, twierdzący że jest pielęgniarzem i oferujący swoją pomoc przy kalekim mężczyźnie. Bardzo szybko małżonka rozszyfrowuje młodzieńca, że ten nie ma żadnego przeszkolenia medycznego, ale podtrzymywany przy życiu mężczyzna upiera się, by to właśnie Angelo się nim opiekował… Wydaje się, że życiowe drogi obu mężczyzna już się kiedyś przecięły. Czyżby przeszłość upomniała się o nazistowskiego zbrodniarza?
Przyznam, że „In A Glass Cage” jest bardzo trudnym filmem i raczej można go zaklasyfikować do nurtu horroru psychologicznego. Porusza on bardzo drastyczny i mało popularny temat jakim jest molestowanie oraz zabijanie dzieci. Akcja toczy się bardzo wolno i większości jest to psychologiczna rozgrywka pomiędzy czwórką bohaterów, ale aktorstwo stoi tu na najwyższym poziomie (bardzo realistycznie odgrywane role, także te dziecięce). Obraz nie jest zalewany hektolitrami krwi (chociaż reżyser zafundował nam widok kilku okrutnych morderstw na dzieciach), bo większość opiera się na retrospekcjach z przeszłości kalekiego mężczyzny (czytanie jego pamiętnika), które są czasami jednak sto razy bardziej sugestywne niż największa wizualna jatka, ponieważ pozostawiają całe pole do popisu dla wyobraźni, która przecież nie zna granic…
Czy więc ten hiszpański horror jest doskonałym przedstawicielem swojego gatunku? Trudne pytanie… Z jednej strony z pewnością jest to film co najmniej dobry lub nawet bardzo dobry, ponieważ jego seans jest jak kąpiel w ścieku – zostaje z nami na długo po skończonej projekcji i cały czas kołacze się gdzieś po głowie (może się podobać lub nie, ale ciężko przejść koło niego obojętnie). Z drugiej jednak strony nie jest to chyba film do którego chciałbym kiedyś wrócić, a już sam ten fakt nie pozwala mi wystawić mu najwyższej noty. Myślę, że warto zobaczyć „In A Glass Cage” chociażby ze względu na poruszane, mało popularne w kinematografii tematy, oraz bardzo sprawną realizację filmu (typowy niski budżet – mało lokalizacji, niewielu bohaterów, ale sam efekt – miażdżący). Poza tym reżyser po raz kolejny udowadnia widzowi, że najbardziej przerażające zło, to nie demony, wampiry czy inne wilkołaki, ale mrok tkwiący w ludzkiej duszy i to do czego jest zdolny jeden człowiek wobec drugiego, wyłącznie dla zaspokojenia swoich chorych fantazji. W swojej wymowie – przerażający i na długo zapadający w pamięć obraz… Moja ocena: 7,5/10.
Ocena Autora: 7.5
Autor: Raven