×
Tytuł:
The Poughkeepsie TapesOryginalny tytuł:
The Poughkeepsie Tapes- Gatunek: Thriller
- Rok produkcji: 2007
„W opuszczonym domu detektywi odnajdują setki taśm video, które ukazują działającego od dekady, siejącego terror, seryjnego mordercę. Pokazane na kasetach torturowanie, mordowanie i rozczłonkowywanie są najbardziej niepokojącymi dowodami zbrodni jakie kiedykolwiek widzieli detektywi.”
Największym atutem filmu, nie jest jego fabuła ale sposób realizacji, bo przybiera ona formę jaką czasami możemy oglądać na kanale Discovery, w programach poświęconych seryjnym mordercom i ludziom ich tropiącym.
Odnośnie fabuły to jest ona prosta jak drut – podczas przeszukania pewnego domu, policja znajduje dziesiątki kaset video będących zapisem licznych, brutalnych zabójstw popełnionych przez seryjnego mordercę, który kiedyś zamieszkiwał to lokum. Dalsza część filmu to przeplecione sceny nagrań (kamerą „z ręki”. Materiały znalezione na kasetach VHS) osobnika dokonującego mordów oraz różne wypowiedzi patologów, policjantów, czy osób zajmujących się określaniem profilu psychologicznego – czyli pracowników i współpracowników FBI, usiłujących schwytać zwyrodnialca.
Film ma bardzo ciekawy klimat i pozytywnie mnie zaskoczył, bo obstawiałem, że twórcy – wykorzystując motyw „kręcenie kamerą z ręki” – będą usiłowali zapodać nam chirurgiczne obrazy tortur a’la Hostel czy inne Piły, a tutaj obrazy nakręcone kamerą przez psychola, są tylko dodatkiem (a nie główną osią filmu), mającym jeszcze bardziej uwiarygodnić historię i przerazić widza. Ale przerazić nie wiadrami krwi wylanej na ekran, lecz psychologicznym zdominowaniem swoich ofiar przez oprawcę i totalną atmosferą bezradności oraz beznadziei osób zdanych na łaskę psychola (np. motyw, kiedy jedna z więzionych dziewczyn zostaje zmuszona przez mordercę do tego, by poderżnęła gardło innej więzionej dziewczynie). Zastosowany przez reżysera sposób, gdzie nie widzimy na własne oczy wszystkich tortur oraz dewiacji psychola (chociaż kilka „akcji” zwyrodnialca jest jednak pokazanych na przeglądanych przez FBI taśmach. Obraz jest jednak wówczas skaczący, często nieostry – mający oddziaływać raczej na wyobraźnię niż zapodać widzowi „rzeźnię” na talerzu) ale słyszymy wypowiedzi eksperta w kitlu i okularkach, który beznamiętnym głosem opisuje, jak np. koleś gwałcił ofiary przed śmiercią i wielokrotnie jeszcze po śmierci, albo łamał kości więzionym kobietom, a później specjalnie tak je scalał, aby po zrośnięciu doprowadzać do różnych deformacji – powoduje, że ciarki przechodzą po plecach. Tak samo kiedy słyszymy od kolesia z FBI, że ludzie ogólnie znają kilka słynnych nazwisk jak Bundy, Dhamer, czy Gacy, ale w chwili obecnej na samym terenie USA działa ok. 20-30 seryjnych morderców… Obraz miażdży niektórymi motywami, kiedy to np. uwolniona dziewczyna (więziona 8 lat) płacze i chce do domu, ale… nie do swojego, tylko do domu oprawcy, bo innego nie zna… Deklaruje dozgonną miłość do swojego „Pana” i wierzy, że tylko on ją na prawdę kocha i po nią wróci! Po prostu szok, jak jeden człowiek może drugiemu człowiekowi zmasakrować nie tylko ciało, ale i psychikę…
Film potrafi wkręcić widza swoim realizmem, a forma a’la „dokument z Discovery” – jeszcze to wzmaga. Prawdziwą grozę budzi tu fakt, że takie osobniki, to nie wymysł reżysera. To nie wampiry, wilkołaki czy demony, ale ludzie z krwi i kości, którzy mogą być waszymi sąsiadami, chodzić do tej samej pracy co wy, czy bywać w tym samym Pubie. W wolnej zaś chwili oddają się swojemu choremu „hobby” jakim jest „polowanie” na innych ludzi…
Mocny, pozostający na długo w pamięci obraz. Z pewnością wart zobaczenia. Osoby nastawiające się na powalającą dawkę gore mogą być zawiedzione, ale widzowie jak ja, lubujący się w obrazach „paradokumentalnych” (a’la „REC” czy „Blair Witch Project”) powinny być usatysfakcjonowane, bo największą zaletą „Poughkeepsie Tapes” jest jego przerażający realizm.
Największym atutem filmu, nie jest jego fabuła ale sposób realizacji, bo przybiera ona formę jaką czasami możemy oglądać na kanale Discovery, w programach poświęconych seryjnym mordercom i ludziom ich tropiącym.
Odnośnie fabuły to jest ona prosta jak drut – podczas przeszukania pewnego domu, policja znajduje dziesiątki kaset video będących zapisem licznych, brutalnych zabójstw popełnionych przez seryjnego mordercę, który kiedyś zamieszkiwał to lokum. Dalsza część filmu to przeplecione sceny nagrań (kamerą „z ręki”. Materiały znalezione na kasetach VHS) osobnika dokonującego mordów oraz różne wypowiedzi patologów, policjantów, czy osób zajmujących się określaniem profilu psychologicznego – czyli pracowników i współpracowników FBI, usiłujących schwytać zwyrodnialca.
Film ma bardzo ciekawy klimat i pozytywnie mnie zaskoczył, bo obstawiałem, że twórcy – wykorzystując motyw „kręcenie kamerą z ręki” – będą usiłowali zapodać nam chirurgiczne obrazy tortur a’la Hostel czy inne Piły, a tutaj obrazy nakręcone kamerą przez psychola, są tylko dodatkiem (a nie główną osią filmu), mającym jeszcze bardziej uwiarygodnić historię i przerazić widza. Ale przerazić nie wiadrami krwi wylanej na ekran, lecz psychologicznym zdominowaniem swoich ofiar przez oprawcę i totalną atmosferą bezradności oraz beznadziei osób zdanych na łaskę psychola (np. motyw, kiedy jedna z więzionych dziewczyn zostaje zmuszona przez mordercę do tego, by poderżnęła gardło innej więzionej dziewczynie). Zastosowany przez reżysera sposób, gdzie nie widzimy na własne oczy wszystkich tortur oraz dewiacji psychola (chociaż kilka „akcji” zwyrodnialca jest jednak pokazanych na przeglądanych przez FBI taśmach. Obraz jest jednak wówczas skaczący, często nieostry – mający oddziaływać raczej na wyobraźnię niż zapodać widzowi „rzeźnię” na talerzu) ale słyszymy wypowiedzi eksperta w kitlu i okularkach, który beznamiętnym głosem opisuje, jak np. koleś gwałcił ofiary przed śmiercią i wielokrotnie jeszcze po śmierci, albo łamał kości więzionym kobietom, a później specjalnie tak je scalał, aby po zrośnięciu doprowadzać do różnych deformacji – powoduje, że ciarki przechodzą po plecach. Tak samo kiedy słyszymy od kolesia z FBI, że ludzie ogólnie znają kilka słynnych nazwisk jak Bundy, Dhamer, czy Gacy, ale w chwili obecnej na samym terenie USA działa ok. 20-30 seryjnych morderców… Obraz miażdży niektórymi motywami, kiedy to np. uwolniona dziewczyna (więziona 8 lat) płacze i chce do domu, ale… nie do swojego, tylko do domu oprawcy, bo innego nie zna… Deklaruje dozgonną miłość do swojego „Pana” i wierzy, że tylko on ją na prawdę kocha i po nią wróci! Po prostu szok, jak jeden człowiek może drugiemu człowiekowi zmasakrować nie tylko ciało, ale i psychikę…
Film potrafi wkręcić widza swoim realizmem, a forma a’la „dokument z Discovery” – jeszcze to wzmaga. Prawdziwą grozę budzi tu fakt, że takie osobniki, to nie wymysł reżysera. To nie wampiry, wilkołaki czy demony, ale ludzie z krwi i kości, którzy mogą być waszymi sąsiadami, chodzić do tej samej pracy co wy, czy bywać w tym samym Pubie. W wolnej zaś chwili oddają się swojemu choremu „hobby” jakim jest „polowanie” na innych ludzi…
Mocny, pozostający na długo w pamięci obraz. Z pewnością wart zobaczenia. Osoby nastawiające się na powalającą dawkę gore mogą być zawiedzione, ale widzowie jak ja, lubujący się w obrazach „paradokumentalnych” (a’la „REC” czy „Blair Witch Project”) powinny być usatysfakcjonowane, bo największą zaletą „Poughkeepsie Tapes” jest jego przerażający realizm.
Ocena Autora: 7
Autor: Raven