Kategorie
Bez kategorii

Recenzja filmu: „Zabójczy wirus”

×
  • Tytuł: Zabójczy wirus

  • Oryginalny tytuł: Carriers

  • Gatunek: Horror / Dramat
  • Rok produkcji: 2009
„Czworo przyjaciół przemierza Stany Zjednoczone w poszukiwaniu bezpiecznego schronienia przed dziesiątkującą ludność epidemią nieznanej choroby. Przejeżdżając przez kolejne miasteczka w kierunku Zachodniego Wybrzeża, bohaterowie obserwują świat, który uległ zagładzie. Postapokaliptyczna rzeczywistość wdzierająca się w nich umysły okazuje się być jeszcze bardziej drapieżna, niż szalejąca pandemia. Spotykając na swej drodze bezwzględnych i zdecydowanych na wszystko ocalałych, młodzi ludzie będą musieli dokonywać wyborów, do jakich tak naprawdę nie jest przygotowany żaden człowiek. Piekło niosącego zagładę wirusa okaże się ledwie błahostką w porównaniu ze spustoszeniami, jakich dokonać może paraliżujące każdą decyzję sumienie.”

To co stanowi o pewnej wyjątkowości tego obrazu, to brak sztampy. Nie ma tu żadnych zombie, agresywnie zachowujących się „zarażonych” (tylko czekających aby zaatakować bohaterów), efektów gore i tego typu fajerwerków jak w podobnych tematycznie horrorach. Prawdziwa groza i dramat tkwią w samych bohaterach, ich dylematach moralnych i sytuacjach, w których będą oni musieli dokonywać wyborów niezawsze zgodnych z własnym sumieniem, ponieważ do tego zmusza ich nowa, postapokaliptyczna rzeczywistość.

To co mnie urzekło w tym filmie (a co innym może się baaardzo nie spodobać) to brak jakiejś specjalnie wartkiej akcji. Przemierzamy wraz z bohaterami opustoszałe w wyniku epidemii tereny Stanów Zjednoczonych, oglądając wyludnione miasta, puste przestrzenie i ruiny tego, co kiedyś było dumną cywilizacją. Ktoś powie – dłużyzna i nuda! Ja powiem – nie do końca… Niesamowicie oddaje to atmosferę beznadziei i osamotnienia bohaterów. Na prawdę poprzez tak poprowadzoną akcję (niespiesznie, bez większych szarż) można się doskonale wczuć w ich położenie i dramat, bo tak na prawdę na szalejącą chorobę nie ma lekarstwa, tak więc bohaterowie, pomimo że skazani (prędzej czy później) na zagładę – postanawiają nie poddawać się i jeśli mają odejść – to chcą zrobić to na własnych warunkach (usiłują za wszelką cenę dotrzeć nad ocean, tam gdzie dorastała dwójka głównych bohaterów).

Poza tym – czy owa epidemia to tylko szalejący w powietrzu zabójczy wirus, czy może także zgnilizna tkwiąca w każdym ludzkim sercu, czekająca tylko na właściwy moment (a jak wiadomo – w ekstremalnych sytuacjach z człowieka potrafi wyjść bestia, kiedy do głosu dochodzą pierwotne instynkty) aby objąć człowieka w swe władanie? Myślę, że jedno i drugie po trochu, o czym przekonają się bohaterowie „Carriers”…

Ciekawy wizualnie, ale też metaforyczny, nie pozbawiony głębi obraz (dywagacja na temat istoty człowieczeństwa i zachowań ludzkich w obliczu ekstremalnych sytuacji), który może się spodobać nie tylko wielbicielom horrorów. Moja ocena to 6,5-7/10, chociaż wielbicielom „szybkiej jazdy bez trzymanki” w stylu „28 Dni Później” może nie podejść.

P.S. Jeżeli komuś spodobał się „Carrier”, to polecić mu mogę też śmiało „Miasto Ślepców” (podobne klimaty, choć „Miasto” jest chyba jeszcze bardziej mocne pod kątem psychologii, dylematów moralnych i zachowań ludzkich w ekstremalnych sytuacjach).
Ocena Autora: 7
Autor: Raven
Zobacz trailer
Nowości filmowe - Premiery filmowe
Szukasz serialu - Znajdź serial dla siebie
Katalog filmowy - Katalog z filmami
Szukaj filmu - Znajdź film dla siebie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *