Kategorie
Bez kategorii

Recenzja filmu: „Dzień Kobiet „

×
  • Tytuł: Dzień Kobiet

  • Oryginalny tytuł: Dzień Kobiet

  • Gatunek: Dramat
  • Rok produkcji: 2012
„Halina, skromna kasjerka w sieci handlowej Motylek, marzy o zapewnieniu lepszego życia dla siebie i swojej 13 letniej, uzdolnionej informatycznie, córeczki Misi. Wkrótce nadarza się okazja i Halina zostaje kierownikiem sklepu. Szybko przekonuje się, że ceną za lepsze zarobki i poprawę standardu życia, jest nieuczciwość, wykorzystywanie pracowników i oszustwa. Z ofiary staje się katem dla swoich dawnych koleżanek kasjerek. Kiedy korporacja przekroczy wszystkie granice, Halina rzuci jej wyzwanie, narażając się na brutalne konsekwencje. Właściciele sieci handlowej nie cofną się przed niczym, aby ukryć swoje brzydkie sekrety…”

Polskie dramaty mają to do siebie, że potrafią być do bólu realistyczne i poruszać bolesne problemy, które są solą w oku dla sporej części Polaków. Dlaczego podkreślam tu „narodowość” tego gatunku? Ano dlatego, że dla kogoś, kto nie żyje w tym naszym, małym piekielnym raju, tematyka może wydawać się „egzotyczna”, a problemy naciągane (na zasadzie: „w końcu żyjemy w środku Europy, w XXI wieku i to niemożliwe, żeby w cywilizowanym kraju działy się tego typu rzeczy!”). „Dzień Kobiet” to właśnie tego typu dramat, który pokazuje czarną stronę naszego, polskiego kapitalizmu i tego, jak przy rosnącym bezrobociu i panującym obecnie „rynku pracodawcy”, traktowani są oraz do czego doprowadzani przez zarządzających, pracownicy – żeby tylko zachować – nienajlepszą przecież – pracę i źródło utrzymania. Powiem więcej, czytając opinie na FilmWebie, widzę, że nawet gros Polaków nie dowierza, że w wielkich korporacjach odchodzą tego typu rzeczy. Wierzcie mi – odchodzą, włącznie z zebraniami a’la Amway, gdzie się wspólnie śpiewa głupawe, przerobione „firmowo” piosenki, wykrzykuje wspólnie „strategiczne hasła”, czy uczestniczy w quasi-sportowych zawodach, mających promować „współpracę w grupie”. Wiem co mówię, bo pracuję w jednej z nich i tego typu kuriozalnych motywów jest tutaj jeszcze więcej.

Wracając jednak do filmu, świetnie jest tu pokazane, jak dobra, sympatyczna kobieta, która dostaje awans i zaczyna poznawać komfort niezależności finansowej – naciskana przez własnych zwierzchników, pomału, krok po kroku zaczyna chadzać na kompromisy z samą sobą, naginać własne zasady moralne, czy poświęcać rodzinę kosztem pracy, byle tylko utrzymać prestiżowe, lepiej płatne stanowisko. Tak, tak – musimy tu rozgraniczyć 2 rzeczy – koleżanki (podwładne) głównej bohaterki walczą o przetrwanie (tutaj nieposłuszeństwo = zwolnieniu z pracy), ale główna bohaterka tak naprawdę robi to wszystko, aby utrzymać stołek (jej odmowa szefostwu nie równa się zwolnieniu z pracy, ale utracie kierowniczego stanowiska i degradacji na szeregowe stanowisko kasjerskie), pomimo tego, Halina pogrąża się coraz bardziej w otchłani szaleństwa i robiąc świństwo za świństwem – staje się kimś, kim nigdy nie chciała być. Bardzo ciekawie pokazana jest ta przemiana (oraz niejednoznaczność postaci samej głównej bohaterki), która następuje powoli, ale bardzo metodycznie i z każdym kolejnym krokiem (małym ustępstwem wobec własnych zasad) kobieta wchodzi na drogę z której nie ma już odwrotu.

Film niestety zwalnia trochę w drugiej części (kiedy bohaterka występuje na drogę sądową przeciwko pracodawcy), ale mimo to nadal jest interesujący i bardzo wiarygodnie pokazuje dylematy zastraszanej kobiety, która z jednej strony chce walczyć o swoje, ale z drugiej strony najzwyczajniej w świecie obawia się o siebie i swoją rodzinę. Może nie jest to część tak bardzo interesująca jak pierwsza połowa filmu, ale nadal daje sporo do myślenia i celnie puentuje polskie realia, gdzie pracownik występujący przeciwko korporacji, ma jeszcze mniejsze szanse niż Dawid stający naprzeciwko Goliata, bez kamienia i procy.

Film oprócz ciekawego, będącego bardzo na czasie tematu, charakteryzuje się też solidnym aktorstwem, zwłaszcza w wykonaniu Katarzyny Kwiatkowskiej, która „kradnie” film, oraz Eryka Lubosa, jak zwykle świetnego w rolach drugoplanowych.

Jedyne minusy jakie tu zauważyłem, to mało ciekawe zakończenie (mnie osobiście nie ujęło) i chyba jednak trochę za bardzo przerysowane sposoby zastraszania głównej bohaterki, które bardziej kojarzą się z metodami podrzędnych opryszków, niż „garniturowców” z wielkich Korporacji. Pomimo tego wszystkiego, film Marii Sadowskiej jest jak najbardziej wart polecenia. Chociażby ku przestrodze, dla osób zbyt ambitnych i nastawionych na awans za wszelką cenę. Celnie ukazuje jak coś takiego potrafi zniszczyć człowieka i zamienić łagodnego Doktora Jekylla w bezwzględnego Pana Hyde’a, który po trupach będzie dążył do kolejnych awansów, czy utrzymania intratnego stanowiska. Wiele takich osób już widziałem i wiem, że ten problem nie jest wyssany z palca.

Warto też choć przez chwilę zastanowić się nad pracą osób zatrudnionych w tych wszystkich Biedronkach, Lidlach czy innych marketach i uzmysłowić sobie, do czego są zmuszani ci ludzie i za jakie pieniądze. Niby każdy zdaje sobie z tego sprawę, ale zapewne rzadko ten problem zaprząta głowy osób mających lepszą pracę. Nadarza się świetna okazja na chwilę zadumy nad tym tematem, podczas seansu „Dnia Kobiet”. Moja ocena: 7/10
Ocena Autora: 7
Autor: Raven
Zobacz trailer

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *